Zaczęło się: zakupy, gotowanie, sprzątanie domu, lista rzeczy do ogarnięcia, lista dań na stół wigilijny, awantura czy kupujemy choinkę czy nie itd, itp...
Staram się nie dawać temu szaleństwu prezentowemu, nie śpiewam jeszcze "last Christmas" z Georgem Michaelem i nie kupuje czerwonej koronkowej bielizny z okazji Świąt. (są inne dużo lepsze okazje)
Czy, naprawdę trzeba wskoczyć w czerwone majtki na chwile po tym jak wymieniliśmy się prezentami? Ciągle mam nadzieje, ze nie tylko dla mnie święta Bożego Narodzenia to coś więcej, niż kolekcja czerwonej bielizny za jedyne 39,90 zł.
