Z moda jest zupełnie jak z samochodami. Dopiero teraz wchodzą na rynek modele opracowane i wymyślone 10 lat temu. Ubrania które szokują i wydaja się totalną wariacja / abstrakcja z houte coture za kilka (kilkanaście) lat będziemy nosić z politowaniem spoglądając w dno szafy.
Teraz jednak jest taki dziwny czas w sztuce że wiele rzeczy które wydaja nam się niesamowicie nowoczesne to tak naprawdę odgrzane kotlety. Baletki i mini spódniczki to przecież moda Twiggy wykreowana przez Grece Coddington. Czarne skóry, szpilki i leginsy zostały spopularyzowany po filmie Grease. Moda futurystyczna to spuścizna po gwiezdnych wojnach i całym nurcie S-F. Moda na ubrania śmieci stylizujące nas na modnych kloszardów to natomiast kolejna pozostałość po całej fali filmów post nuklearnych. Większość filmów akcji jest na podstawie komiksów sprzed kilkudziesięciu lat.
Rozmowy z moimi przyjaciółmi architektami oraz wygrzebywanie klasyków z wszelkich nurtów sztuki doprowadza mnie do przekonania że gubimy się w chęci bycia nowoczesnymi, że to co nowoczesne dzisiaj było nowoczesne również w latach 40/ 70. My twórcy, projektanci nie mamy odwagi napisać manifestu przybić do ścian naszych współczesnych katedr 10 punktów reformatorskich- albo po prostu nie mamy co przybijać i głosić.
Yona Friedman szkic "przestrzennego miasta" późne lata 50`
Tina Turner w Mad Max 1985`
Blade Runner (premiera 1982 r.)
Współczesne malarstwo i instalacje szokują ale nie inspirują, architektura jest na smutnej łasce chciwych developerów....
Aleksander McQueen który był dla mnie totalnym objawieniem zrobił krok milowy w modzie i sztuce w ogóle. Podejrzewam że jego kreacje będą się pięknie "patynować", za 30/ 60 lat wciąż będą nowoczesne jak budynki Oskara Niemayera. Będą wciąż zaskakiwać i inspirować a nie starzeć się jak blokowiska po nie udanej kopi super jednostek Le Corbusiera.